Doczekałem się
W zasadzie, mam nadzieję, że się doczekam, bo to dopiero 9 października.
Wtedy właśnie będzie miała miejsce premiera długo przeze mnie wyczekiwanej ostatniej części trylogii Diakowa, o petersburskim stalkerze, osadzonej w Uniwersum Metro 2033.
Przyznam szczerze, że „petersburskie” fragmenty Uniwersum odpowiadają mi najbardziej. „Piter” – monumentalna, z rozmachem napisana książka Wroczka ustanowiła swoje własne uniwersum, w rzeczywistości którego Diakow osadził „Do światła„. Po raz pierwszy (przynajmniej w polskich przedrukach) akcja działa się w tak dużej mierze na powierzchni, kompletnie zmieniając atmosferę; autor nie poszedł na łatwiznę i nie próbował eksploatować tuneli metra, ale zaproponował coś swojego, bardziej klasycznego w duchu, motyw drogi w świecie postholocaustu.
Wiele wątków ze swojej pierwszej powieści i z wroczkowego „Pitera” rozwinął w kontynuacji, „W mrok„. Była to książka dojrzalsza, lepiej dopracowana, proponująca czytelnikowi nie tylko sensacyjną przygodę i mroczny sztafaż, ale także odrobinę klasycznej, socjologicznej fantastyki, w duchu dawnych mistrzów fantastyki z obozu wschodniego.
Teraz wreszcie przyszedł czas na domknięcie wszystkich drzwi i wysłanie małej grupy renegatów, obcych nawet w tym postapokaliptycznym świecie, hen, daleko. „Za horyzont”.
Jaram się. Jak mutanty pod miotaczem ognia.
…jak szczerbaty na suchary. Żeby nie było… czekam na recenzję :-)
Będzie, będzie. Ale pewnie chwilę potrwa, bo do premiery miesiąc, potem muszę ruszyć się kupić :D Wiesz.