Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

9 komentarzy

  1. Clash pisze:

    Ciekawa sprawa, fragment końcowy, w którym zaczynasz mówić o
    zdolnościach paranormalnych i mutantach skojarzył mi się z czymś innym.
    Jest w książce motyw, którego nie rozumiem. Może coś mi umknęło. Otóż…
    postać Enigmy – dziadek, który rozmawia z kimś lub z czymś… jakieś
    głosy? przeczucia? ni cholery nie wiem o co chodzi… że niby wyjawił
    jakiś sekret i musiał zginąć. Próbuję to połączyć ze zdolnościami
    parapsychologicznymi vegan, ale nie klei się to kupy, bo gdyby było tak
    w rzeczywistości to mógłby coś przekazać Iwanowi, a ten tylko w kółko o
    elektrowni… w 2033 było to samo – postać Chana i tajemnicza
    mapa/przewodnik z „efektami specjalnymi” – do tej pory nie wiem o co
    chodziło i jak to działało i po co w ogóle trafiło do książki.

    Mutanta przebolałem, ale o wiele bardziej drażniła mnie sytuacja na łodzi z
    końca książki. Nie, abym był jakimś znawcą klimatów, ale sposób w jaki
    bohaterzy poszukiwali/uruchomili/nawigowali/poszli na dno wywołał wyraz
    politowania na mojej twarzy. Mam wrażenie, że Wroczek męczył się już pod
    koniec i chciał wszystko przyspieszyć – najlepiej widać to podczas
    anihilacji towarzyszy Iwana. Nie spodobało mi się, że przez większość
    książki mamy wesołą gromadkę, która wychodzi z najgorszych opresji, po
    czym wszyscy giną praktycznie w tym samym momencie… żadnej
    refleksji…

    Końcówka wbiła mnie w krzesło – dla mnie było to najlepsze zakończenie spośród dwóch poprzednich. Chyba nie lubię happy endów.

    Warto było przeczytać, choć minęło sporo czasu zanim przyzwyczaiłem się do
    sposobu prowadzenia fabuły – kilka razy nie mogłem się w ogóle połapać
    co/kto/gdzie… wydaje mi się, że to najbardziej przeszkadza w odbiorze całej
    książce – zastanawiam się czy to zabieg celowy autora czy może tłumacz
    dołożył coś od siebie?

    Nie wiem czy usilnie polecałbym książkę osobom, które nie miały do tej pory kontaktu z „oryginałem”. Fabuła jest świetna i czyta się jednym tchem, jednak zabrakło mi egzystencjonalno-filozoficznej narracji Głuchowskiego (gusta, gusta…), a i w samym metrze jakby jaśniej u Wroczka :-)

    Dobra recenzja, coco jumbo i do przodu ;-)

    • Zabicie drużyny faktycznie było nagłe. Może Wroczek po prostu chciał konfrontacji sam-na-sam, ale to można było załatwić staroświeckim, kowbojskim „nie wtrącajcie się”.

      A co do głosów, to tak jak pisaliśmy – zbiorowa, pomutacyjna świadomość, coś jak w „Korzeniach niebios”. Zresztą te parapsychiczne motywy się w Uniwersum pojawiają tu i tam, chociaż Diakow np. tego akurat wątku nie ciągnął w swojej trylogii.

      Na marginesie, jaram się ja Rzym za Nerona, bo w tym roku ma być „Za horyzont” wreszcie.

  2. SK pisze:

    Strasznie sie rozrosło owo uniwersum. Zaczynam się pierwszy raz zastanawiać czy nie wpływa to źle na oryginalny twór autora. Kiedyś chciałem przeczytać 1kę. A teraz – coraz mniej. Gdybyto byla tylko 1 cześć to wiem że po jej przeczytaniu znam CAŁOŚĆ idei autora. A tak – to jeśli nie przeczytam całego cyklu to nie poznam całości dzieła. W dodatku tutaj widać, że autor chyba nie planował tego, jeno sukces tak podziałał. Więc sam sobie argument odbiram. A czytałeś cykl [ponoć genialny] zaprojektowany właśnie na CYKL : wiosna Helikonii? Potem Lato i zima chyba. Ponoć rewelacja. Sporo stron ma , mam 3 tomy na półce (mój tata czytał i to właśnie jego ksiażki) i kiedyś muszę się zabrać. Czytałem recki w ówczesnej Fantastyce – i chwalili już wtedy. Podejrzewam, że wielu maniaków Gry o tron nawet nie znają tego typu starych dobrych cykli, a czytają Grę bo jest o niej głośno. Ale z tego com sie naczytal….. Helikonia też będzie miała swój wielki powrót. :)

    • O daj spokój, narzekasz na nowe… Kiedyś to była „trylogia” Ziemiomorze (jak napisał przytomnie „mistrz” Sapkowski ok. 2000 roku) i cykl haiński ;)

      Helikonii nie znam, kojarzę co zacz, ale nie czytałem.

      Co zaś samego Uniwersum 2033 się tyczy – mnie się podoba. Można przeczytać oryginalną książkę i dać spokój, można też, w sumie, wiedząc, że to postapo czytać inne bez znajomości Glukhovsky’ego (rozumiem marketing, ale boli mnie ta pisownia ciągle).

      Zresztą u nas, wiesz, z Uniwersum wyszły co, cztery powieści? W Rosji już chyba ze 20+.

      Nie sądzę, żeby tak naprawdę trzeba było brać Uniwersum pod uwagę, zwłaszcza, że nawet w tym, co wyszło o u nas są pewne niespójności w świecie przedstawionym. To zresztą chyba już dawno przestało być „kontynuowanie powieści o ludziach w metrze po wojnie” tylko autorzy zaczęli pisać własne postapo jadąc w wygodnym wózku marki.

      A z ciekawostek: widziałem też fragmenty komiksu zrobionego na podstawie jednej z powieści (bodajże brytyjskiej), ale o ile fabuła może i miała szanse, to oprawa graficzna była na poziomie Post Nuke Comic.

      • Clash pisze:

        Świetne jest to, że za opowiadania chwytają się autorzy różnych narodowości. Gdyby trzymali się tylko wschodniej granicy to można by zaryzykować stwierdzenie, że starają się zarobić jak najwięcej. Tymczasem za temat zaczynają chwytać się osoby z „innego świata”, którzy interpretują dzieło Głuchowskiego na swój sposób, nie mając bladego pojęcia jakimi realiami rządzi się moskiewskie metro.

    • Clash pisze:

      Malkontenizm ;-) Jeśli chcesz przeczytać to po prostu bierzesz oryginał i czytasz. Każda z kolejnych „części” jest pisana w innym stylu, w innej części metra, z innymi bohaterami. Nic nie jest ze sobą powiązane i nie musisz trzymać się chronologii. Wypada znać tylko 2033, aby mieć pojęcie dlaczego kolejni autorzy chwytali się tematu. Nie ma czegoś takiego jak „całość dzieła” – to są zupełnie różne historie, w których autorzy puszczają do siebie oko i tyle. Zachęcam, abyś chwycił chociaż 2033 – jak temat Ci się spodoba to będziesz drążył dalej :-)

  1. 2013.09.04

    […] szczerze, że „petersburskie” fragmenty Uniwersum odpowiadają mi najbardziej. „Piter” – monumentalna, z rozmachem napisana książka Wroczka ustanowiła swoje własne […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *