Żegnaj, Bill
Ja tu odstawiam wczoraj afirmację życia, a tymczasem okazuje się, że wczoraj (lub dziś rano) z tym światem rozstał się David Carradine. Więksi fani kojarzą go chociażby z roli Caine’a z Legend Kung-Fu (słynne nawiązanie w Pulp Fiction), mniej hardcore’owi z Kill Billa.
Nieoficjalne źródła związane z policją twierdzą, że być może rozstał się z tym światem na własne życzenie. W hotelowym pokoju w Bangkoku. Jeszcze mógł zawalczyć, miał 72 lata.
No cóż. Szerokiej drogi, chodzący po ziemi. Dokądkolwiek teraz idziesz.
Photo: AP
nowsze informacje donoszą że to mógł być wypadek w trakcie cielesnych zberezieństw. sznur miał nie tylko na szyi, ale i na pytągu. nie zdziwie się, jak się okżę że sam sobie kark skręcił w sposób znany dobrze ze Sprzedawców.
poza tym Legendy Kung-Fu to popierdułka, liczy się tylko stare Kung-Fu, to z lat 70-tych.
Przechwycił rolę w Kung-Fu idealną dla Bruce`a Lee i spaprał ją tak, że aż oczy bolały. Nigdy mu tego nie wybaczyłem.
czyli jednak go dopadła…
Czarna Mamba.
;)
@Andrzej: Bruce by sobie nie pograł za długo w tym serialu. Zginął 9 miesięcy po premierze.
Pograł, nie pograł… Może gdyby tam zagrał, nie byłoby „Wejścia smoka” itp. Może nie zszedłby tak szybko… Na dwoje babka wróżyła.
Kto wie jak historia by się ułożyła? Rymło mi się! W ten sposób chyba osiągnęliśmy konsensus.