Żegnaj, Bill

carradine

Ja tu odstawiam wczoraj afirmację życia, a tymczasem okazuje się, że wczoraj (lub dziś rano) z tym światem rozstał się David Carradine. Więksi fani kojarzą go chociażby z roli Caine’a z Legend Kung-Fu (słynne nawiązanie w Pulp Fiction), mniej hardcore’owi z Kill Billa.

Nieoficjalne źródła związane z policją twierdzą, że być może rozstał się z tym światem na własne życzenie. W hotelowym pokoju w Bangkoku. Jeszcze mógł zawalczyć, miał 72 lata.

No cóż. Szerokiej drogi, chodzący po ziemi. Dokądkolwiek teraz idziesz.

Photo: AP

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

5 komentarzy

  1. gnz pisze:

    nowsze informacje donoszą że to mógł być wypadek w trakcie cielesnych zberezieństw. sznur miał nie tylko na szyi, ale i na pytągu. nie zdziwie się, jak się okżę że sam sobie kark skręcił w sposób znany dobrze ze Sprzedawców.

    poza tym Legendy Kung-Fu to popierdułka, liczy się tylko stare Kung-Fu, to z lat 70-tych.

  2. Andrzej pisze:

    Przechwycił rolę w Kung-Fu idealną dla Bruce`a Lee i spaprał ją tak, że aż oczy bolały. Nigdy mu tego nie wybaczyłem.

  3. BIZZ pisze:

    czyli jednak go dopadła…

    Czarna Mamba.

    ;)

  4. Avatar photo godai pisze:

    @Andrzej: Bruce by sobie nie pograł za długo w tym serialu. Zginął 9 miesięcy po premierze.

  5. Andrzej pisze:

    Pograł, nie pograł… Może gdyby tam zagrał, nie byłoby „Wejścia smoka” itp. Może nie zszedłby tak szybko… Na dwoje babka wróżyła.
    Kto wie jak historia by się ułożyła? Rymło mi się! W ten sposób chyba osiągnęliśmy konsensus.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *