Możemy wrzucić coś na Kasprzaka

Pierwotnie opublikowany w tygodniku Kultura Liberalna

Jest koniec czerwca 1980 roku. Na osiedlu spotyka się kilku kumpli ze szkoły średniej. Popalają papierosy, popijają tanie wino, wakacyjne dni upływają im na „kołowaniu” nowych płyt ulubionych zachodnich kapel i ogólnym słodkim nieróbstwie. Mimo że dookoła aż skrzeczy szara peerelowska rzeczywistość, życie osiemnastolatków wcale nie jest szare czy nieciekawe. Wakacyjny wypad na Mazury, dziewczyny, prywatki, jointy, mecze, a czasem i bijatyka czy mała pogoń z MO. Wszystko to w atmosferze lekkiego odprężenia – w końcu dopiero co Lechu podpisał porozumienia i „teraz może być już tylko lepiej”.

W takiej atmosferze wkraczają w dorosłość, składając sobie pod koniec albumu życzenia nowego, lepszego 1981 roku. Ja zaś przy czytaniu, chociaż miałem przytłaczającą świadomość tego, jak dalej potoczą się ich losy (co zresztą autorzy sami dopowiadają w krótkim, graficznym posłowiu), czułem się jak na seansie „Walkirii” z Cruise’em – do końca chciałem wierzyć, że się uda.

Album ten ze względu na swoją obyczajową tematykę oraz konstrukcję fabularną – podzielenie całości na kilka niezależnych, zwartych rozdziałów – przypomina mi inny świetny komiks obyczajowy, „Możemy zostać przyjaciółmi” Mawila. Mimo że Jarosław Płóciennik nie jest na co dzień scenarzystą komiksowym i czasem sposób narracji bardziej przypomina wyjątek z książki niż rasowy komiksowy „flow”, to jednak historia „czyta się” dobrze. Jest autentyczna, pewna siebie, dobrze wie, dokąd zmierza i co ma przekazać. „Sprane dżinsy…” to szczera, biograficzna opowieść o dorastaniu, PRL-u „i całej reszcie”.

Oprawa graficzna również wymaga od czytelnika pewnego zaangażowania. Nie jest to typowa, realistyczna kreska, jaką rówieśnicy głównych bohaterów mogą pamiętać z „Relaxu” czy z przygód Kapitana Żbika. Paweł Płóciennik, znany w środowisku komiksowym pod pseudonimem Szaweł, to twórca dość charakterystyczny. Zaistniał szerzej, publikując serię pasków „Półka Zoo” o krnąbrnych, do cna zepsutych zwierzakach ze sklepu zoologicznego. Stworzył także zina komiksowego „Hardkorporacja”, w którym publikował między innymi historie z życia brytyjskiej zbuntowanej młodzieży. Gra również w kapeli Żelazna Brama, gdzie śpiewa o swoim rodzinnym mieście i o komiksach.

Na co dzień posługuje się charakterystyczną kreską, przypominającą raczej satyryczne ilustracje i przywodzącą na myśl takich autorów jak Kiełbus. W najnowszym albumie upraszcza nieco styl, dodaje do niego subtelną skalę szarości, co sprawia, że jest on mniej agresywny, bardziej odrealniony, przypomina nieco klimatem rysunki z ostatnich stron zeszytów szkolnych, na których rozgrywały się w każdym wieku i każdej dekadzie najwspanialsze historie ludzkości. Gdy czytelnik zaakceptuje ten styl, już po kilku stronach okazuje się, że doskonale współgra on z opowieścią – miejscami chropowatą, miejscami skaczącą niczym gramofonowa płyta z wysłuchanym do cna „’Bek in Blek’ Acdesów”. Szaweł zresztą zręcznie wplata w opowieść autentyczne lokalizacje osiedla Za Żelazną Bramą i innych zakątków Warszawy przełomu lat 70. i 80., a także znane postacie. Sama okładka albumu jest bardzo wyraźnym hołdem i informacją – tak, o tym też się w tym komiksie mówi.

Kto powinien na siebie te sprane dżinsy wciągnąć? W zasadzie każdy. Warszawiacy, fascynaci historii najnowszej, wielbiciele biografii. Jest szczery, autentyczny, nieskrępowany; czasem karykaturalny, czasem wzruszający, taki, jak jego bohaterowie i ich czasy. „Sprane dżinsy…” to dość niecodzienny komiks, przerzucający pomost między pokoleniami. Dla dzisiejszych 40-, 50-latków będzie wycieczką w ich własną młodość, dla 20-latków – lekcją historii bez zadęcia, tym ciekawszą, że mówiącą o rówieśnikach sprzed ponad ćwierć wieku. Jest też mostem, który połączył we wspólnej pracy dwa pokolenia – Jarosław Płóciennik jest w końcu ojcem Pawła.

Komiks:

Paweł Płóciennik, Jarosław Płóciennik, „Sprane dżinsy i sztama”, Wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy, 2010.

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *