36. Proście, a będziecie prości

Nie wiedziałem, co napisać w tym tygodniu. W zasadzie żadnych większych wydarzeń. Aż zdarzyło się coś niezwykle widowiskowego.

Jedziemy sobie sobotnim wczesnym popołudniem na Starówkę całą wesołą rodziną, Wisłostrada, spokojne 80,a tu nagle, patrzę, widzę, w samochodzie przede mną odrywa się prawe przednie koło i zapierdziela obok. Jak w pieprzonym filmie.

Słuchajcie, szacun. Za kierownicą siedziała babka, taka z 50+ na oko. Całkiem spokojnie leciała na tych trzech kołach, wytracając prędkość, wrzuciła kierunek, zmieniła pas, zjechała spokojnie, awaryjne, wysiadła.

Żona mówi, że tamta chyba nie wiedziała, co się stało, póki nie wysiadła i nie zobaczyła. Możliwe. Ale i tak szacun – pełna zimna krew i opanowanie. A nie co dzień odpada ci przednie koło.

A koło? No cóż, przypadkowe ofiary mają najgorzej. Koło lawirując ekspercko między samochodami przemknęło przez dwa pasy, wpadło w rozpędzie na pas zieleni i gdy już miało wszystko się skończyć wyskoczyło z pasa zieleni i mega-profesjonalnie strzaskało lampę i zderzak jakiemuś bogu ducha winnemu człowiekowi prującemu z przeciwka. Biedak nawet nie zauważył, bo nie wykonał żadnego manewru, nie odbił, nie przyhamował, ot, wziął koło „na klatę”. Generalnie kristalenacht, hamowanie i, wierzcie mi, zaskakująco wielka dziura. No, ale w końcu koło waży swoje (pewnie z 10 kilogramów), więc masa pędu przy względnej prędkości zsumowanej koła i przeciwnej tego kolesia…

Powiem wam, widowiskowy hardcore na polskiej drodze. Nie chciałbym, żeby mi kiedyś koło odpadło, ale oberwać oderwanym kołem – to jest już kurewski pech.

A teraz ogłoszenia parafialne.

Z biegiem rzeki w dniu premiery obejrzało ponad 100 osób. Jestem naprawdę pod wrażeniem. Dziękuję wszystkim widzom, a szczególnie dziękuję tym, którzy podzielili się uwagami – najbardziej merytorycznie zabrał się za to Daniel, co ma szansę uchronić was przed kolejnymi filmami na takim poziomie warsztatowym.

Oraz, cóż, to się musiało zdarzyć, nie mogłem się powstrzymać. Kupcie obraz z Batmaniem. Akryl na płótnie. Wg Mike’a Mignoli. Serio, fajny. Ja bym go kupił. Gdyby nie to, że ja sobie mogę namalować drugi.

batman_na_plotnie

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

8 komentarzy

  1. gilo pisze:

    a jaki procent oddajesz mignoli?

  2. Avatar photo godai pisze:

    Taki sam, jak sprzedawcy reprodukcji La Gioccondy oddają Leonardowi, a producenci koszulek spadkobiercom Ernesto Guevary.

  3. Daniel Cha pisze:

    Haha, dzięki bardzo za ten wpis! Teraz wiem jak to wygląda z drugiej strony. My kiedyś wracaliśmy rodziną z zagranicy. Ja siedziałem z tyłu pośrodku i spałem, bo była noc. I nagle huk. I coś odlatuje. I się okazało, że maluchowi się koło zerwało. Też jadącemu naprzeciwko, w drugą stronę, za szerokim pasem zieleni. Oni tego koła szukali, my mieliśmy roztrzaskany przód, a gdyby inaczej podskoczyło, to z moją głową by się zdarzyło to, co jednej z bohaterek Deathproof.

  4. Rob pisze:

    >Taki sam, jak sprzedawcy reprodukcji La Gioccondy oddają Leonardowi, a producenci koszulek spadkobiercom Ernesto Guevary.

    To w sumie durne przykłady, bo da Vinci nie żyje jednak dłużej niż 70 lat, a Alberto Korda udzielił błogosławieństwa na rozpowszechnianie zdjęcia Che dla propagowania rewolucji.

  5. Avatar photo godai pisze:

    Przykłady są idealne. Właśnie tyle odpaliłem Mignoli, co tamci tamtym.

  6. kendo pisze:

    Haha opis aukcji masz prawie tak śmieszny jak ja…prawie;) :)

  7. Avatar photo godai pisze:

    Mistrzowi nie dorównam, ale starać się można.

  8. kendo pisze:

    Wiesz nic od razu. Miesiące ćwiczeń + sięganie do najgłębszych pokładów własnej głupoty i opisy są:D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *