Kobiety…

Kobiety…

Należałoby to powiedzieć głosem aktora z reklamy. Tak przynajmniej myślę.

Może zawierać spoilery.

Kiedyś czytałem dużo więcej mangi. W chwili obecnej jakoś słabo odnajduję się w tym, co jest na polskim rynku i prócz pozycji rysowanych przez Ikegamiego, podupadającego gwałtownie GTO i coraz bardziej niepozytywnie zamotanego Edenu nie czytuję właściwie nic z pięknego kraju nad Pacyfikiem.

Dlatego informację o Kobietach z KG przyjąłem z zaciekawieniem i postanowiłem spróbować. I nie zawiodłem się.

Tatsumiego nie znałem wcześniej w ogóle, co i dziwne, bo mangi z gatunku gekiga zawsze mi podchodziły.

Na pierwszy rzut oka – oldschool. Skojarzenie z Tezuką Osamu 1) ciśnie się samo do głowy. Mnie skojarzyło się jeszcze chociazby z takimi produkcjami jak Area 88 czy ze starymi serialami anime ze Studia Nue Haruki Takachiho.

Kreska Tatsumiego jest prosta, ale nie uproszczona. Poruszając się w manierze właściwej dla wspomnianych starszych produkcji i oszczędnie używając rastrów, tworzy pełne uroku ilustracje, które swoim niepotrzebnym wirtuozerstwem nie przytłaczają scenariusza, powodując nieczytelność, jak niektóre obecne produkcje. Mimo pewnej dozy ascetyczności, ten tomik naprawdę cieszy oczy.

Ale, no tak, ja jestem po prostu sentymentalny i lubię to, co zapamiętałem z dawnych lat. Tak przynajmniej słyszałem.

Scenariuszowo ta manga to ciężki kawałek chleba. Naprawdę ciężki. Nie dlatego, że czyta się ją źle, ale ze względu na poruszane tematy. Bohaterkami wszystkich opowiadań są kobiety. I, jak w prawdziwym życiu, są to istoty skomplikowane. Nigdy jednoznacznie złe, nigdy jednoznacznie szkodliwe, czasem naiwne, czasem zagubione, czasem zaślepione.

W większości wypadków wymykają się ocenie – zarówno one, jak i postacie, które je otaczają. Na pewno potępić można kobietę, która doprowadza do śmierci inwalidy, aby wyłudzić pieniądze z ubezpieczenia. Ale czy naprawdę nie potrafimy zrozumieć dziewczyny, która zabija mężczyznę z zemsty (za co, na marginesie, zostaje od razu ukarana)?

Czy dziwi nas to, że można upodlić się po tym, jak ukochany zdradził nasze uczucie? Czy drobne, nic nie kosztujące machinacje, które pozwalają w czasach kryzysu „ustawić” swojego chłopaka i zapewnić dodatkowy dochód, pozwalający na przeżycie, naprawdę są nadużyciem przyjaźni?

I jak ocenić kobietę, która niczym czarownica, chociaż mimowolna, rządzi męskim losem?

Najlepsze w zbiorku Tatsumiego jest to, że zadaje te pytania, ale nie daje na nie odpowiedzi. Ani jednoznacznych, ani żadnych innych. To czytelnik musi sam wydać sąd nad każdą z kobiet. Sam każdą nagrodzić lub ukarać przed swoim prywatnym trybunałem. Nikt w tych przemyśleniach mu nie pomoże.

Może dlatego właśnie będę jeszcze pewnie nie raz wracał do tych opowiadań i czytał je na nowo, szukając czegoś, co wcześniej mogło mi umknąć.

Polecam każdemu, kto ceni sobie bardziej poważną mangę. Bardzo brakuje więcej takich pozycji na naszym rynku. Wybór Kultury Gniewu, aby wydać akurat Kobiety należy więc tym bardziej ocenić pozytywnie.

1) Brak wpisu o Osamu na poskiej wikipedii. Trochę żenada.


Kobiety
Yoshihiro Tatsumi
Format: B5
Objętość: 164 strony
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena okładkowa: 34,90 zł
Papier: offset

Wydawca: Kultura Gniewu

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

2 komentarze

  1. 2008.10.15

    […] chyba nie muszę. Szczególnie, że wychodzi jej tak dramatycznie mało. W tym segmencie, ex equo z Kobietami z KG, jest to najlepsza manga roku w moim prywatnym rankingu. Namawiam, żebyście sprawdzili, czy […]

  2. 2009.05.04

    […] chyba nie muszę. Szczególnie, że wychodzi jej tak dramatycznie mało. W tym segmencie, ex equo z Kobietami z KG, jest to najlepsza manga roku w moim prywatnym rankingu. Namawiam, żebyście sprawdzili, czy […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *