94. Smutna „Marzi” z Vertigo
Widziałem amerykańskie wydanie „Marzi”. Jest wyjątkowo przyjemne – szczególnie formatowo, po zmniejszonym polskim. Miękka, przyjemna okładka, dobry papier i objętość robią swoje.
Co ciekawe jednak, rzeczywistość PRL jest w wydaniu amerykańskim wyjątkowo szaro-bura i ponura.
Podczas gdy w oryginale i u nas było całkiem kolorowo…
Ciekawe, skąd taki pomysł i kto się na to zgodził?
Jasne, że kolory w wydaniu amerykańskim są sto razy lepsze. Przeglądałem to wydanie w księgarni Tajne komplety, także jak ktoś z Wrocławia, to może sobie porównać.
Lepsze? Chyba ekonomiczniejsze. Sa instagramowo modne i propagandowo tendencyjne. Dla naa PRL nie byla sepiowa.
To są kolory z nowego francuskiego wydania, z tego co wiem. I moim zdaniem wyglądają lepiej niż kolorki z polskiego wydania.
Masz rację. Ciekawe w takim razie, które są pierwotne, a które ścięte (czy były od razu dwie wersje? Wątpię, żeby mu się chciało).
Tak czy siak wolę polskie. Te szarobure za bardzo dla mnie propagandą walą.
może kryzys tak wpłynął na kraj, w Ludowej Republice Kalifornii pan Czesław, pardon, Chester, z braku borygo odpija toner z drukarki.