Zamach na Milusia
W sobotę zmarł jeden z najbardziej znanych polskich komiksiarzy, Janusz Christa.
W chwili obecnej przeżywamy syndrom „małej śmierci papieża”, dlatego pozwoliłem sobie opóźnić ten wpis o kilka dni, żeby nie wpasowywać się w medialny cyrczek. Portale huczą od słusznego żalu, przełykanych łez, peanów pochwalnych dla mistrza, karmy wyobraźni i największego autorytetu.
Trudno się dziwić, bo na Chriście wychowały się pokolenia. Przygody Kajtka i Koka, a potem Kajka i Kokosza czytane były od dziesięcioleci.
Co mnie wkurwia, to takie pokazowe rozdzieranie szat i te skretyniałe zniczyki z nawiasów, którymi obesrane są w tej chwili wszystkie portale, fora i 4/5 podpisów komiksiarskich na GG. Jest jak po śmierci Ledgera, wszyscy sobie nagle przypomnieli i podzielili się swoim cierpieniem.
Warto w tej chwili sięgnąć po wywiad-rzekę z Januszem, który stał się przypadkowo jego epitafium – wydany kilka tygodni temu był prawdopodobnie ostatnią publikacją za życia twórcy.
Ja tam się nie mam zamiaru wywnętrzać z jakimś strasznym żalem. Ludzie umierają, to naturalne. Cieszę się jedynie, że Christa nie odszedł w połowie pracy nad jakimś nowym projektem. Że był artystą i twórcą spełnionym, kompletnym, u kresu swojej drogi. Zamknął wszystkie rozdziały, jakie miał zamknąć.
Dlaczego dla mnie to akurat on jest tym specjalnym autorem, bijącym na głowę Papcia Chmiela, Rosińskiego czy Polcha? Ot, proste. Janusz Christa nauczył mnie czytać.
Kiedy szczylem byłem, bardzo lubiłem słuchać różnych opowieści i moja dobra Matka godzinami (na przemian z moim wtedy studiującym intensywnie Ojcem) czytali mi tony książek. Aby się trochę odciążyć, rodzicielka rzeczona przyniosła mi zakupiony gdzieś Zamach na Milusia w nadziei, że dziecię zadowoli się obrazkami. Cóż z tego, skoro w komiksie nadal było całkiem sporo tekstu i dziecię nadal domagało się czytania?
A no to, że dziecię rzeczone w osobie małego Bartka zmuszone było wreszcie w marnym wieku przedszkolnym nauczyć się tych cholernych znaczków i zacząć czytać.
A potem przeczytałem wszystkie dostępne opowieści o dzielnych słowiańskich wojach. Ale i tak Zamach… zostanie na zawsze tą najpierwszą i najfajniejszą, bo to pierwszy mój komiks, jaki pamiętam.
Panie Januszu! Mam nadzieję, że gdziekolwiek pan teraz jest, mają tam wygodne stołki, żeby mógł pan wypierdywać w jeden z nich kolejne albumy z niesamowitymi opowieściami. O ile oczywiście ma pan jeszcze na to ochotę.
Dziękuję.
Z tymi stołkami trochę przegięcie, wg mnie.
Sam jesteś przegięcie, wg mnie.
@Grim: jak rozumiem, nie znasz odniesienia w takim razie, skoro nie załapałeś?
Pewnie tak, ja jeszcze gołowąs w komiksowym światku, to i mleko spod nosa do końca nie wytarte.
To ja cię serdecznie proszę, siedź, kurwa, cicho. I wyszukaj sobie ten cytat, do którego nawiązałem. Tak na zaś.
Od razu tak z „Kurwą” wyskakiwać, człowiek nie zna, to i skąd ma wiedzieć? Errare humanum est.
ale łaciną to się popisujesz.
popisuje się. Hehe. Pewnie z podręcznika do polskiego przepisał. Albo z jakiegoś bryka przygotowującego do matury. Odnalazł stronę w tymże z nagłówkiem „Łacińskie cytaty na każdą okazję” i pojechał z koksem.
@Grim: to jak się człowiek nie zna, to niech z łaski swojej nie krytykuje. I będę jechał z czym chcę i po kim chcę. A teraz ciszej nad tą trumną bo się zaraz zrobi powtórka z Szyłaka ganiącego żałobników, że zbyt ubogimi kondolencjami nieboszczyka nie ubogacili.
@Grim: Cytat jest ze starego wywiadu dla Kawaii. Było tam zdjęcie krzesła Christy z przyczepioną kartką „na tym stołku wypierdziałem wszystkie moje komiksy” (cytuję z pamięci).
@Godai: Fajny wpis, tylko przy tym wątku wspominkowym miałem ostre deja vu z Onetu, Gildii itp. Jak się odcinać, to konsekwentnie.
Widzisz, ten początek to taka celowo trochę stylistyka badziewnego dziennikarstwa, które przez 3 dni prezentuje we wszystkich wiadomościach na wszystkich stacjach ten sam materiał. Ale faktycznie, mogłem sobie to darować.
@Krzysiek- dzięki serdeczne za informację. Miałem nadzieję, że prędzej czy później ktoś mnie w temat wprowadzi.
@godai- w takim pryzmacie odwołuję mój pierwszy post i przepraszam za wynikający z ignorancji komentarz.
Jak czytałem drugi akapit, to przypomniała mi się stypa po moim ś.p. dziadku Zygmuncie. Drętwo było, smętnie, aż ktoś z rodziny zawołał: „No to zdrowie Zygmunta!”. I od razu zrobiło się normalnie.
ale „ciszej nad tą trumną” to nie było nawiązanie za udane, man:/
au, to był cytat, z przywołanej dyskusji na Gildii. Cytat z samego siebie zresztą. Wiem, że niezręczny, ale dosadny.
I jak zwykle komentarze podryfowały w diabły.
nikt już nie pamięta co to jest minuta ciszy.
Ja pamiętam minutę ciszy, która trwała tydzień.
a tak w ogóle to możnaby poprawić przekomiczną literówkę w pierwszej linijce.
Godai zaraz napisze, że ta literówka to celowy zabieg.
A tak w ogóle to zeszlibyście już z Grima, bo aż żal się robi jak grupka facetów mniej lub bardziej dobiegających trzydziestki od miesięcy przy byle popierdółce wyżywa się na małolacie.
Też nie znałem tego uroczego cytatu z Christy, dopóki go nie przeczytałem na blogu Śledzia.
A co do śmierci – żal mi człowieka, bo odszedł po kilkunastoletniej walce z chorobą, natomiast co do jego twórczości, to mam do niej dość ambiwalentny stosunek. Ale może to dlatego, że w przeciwieństwie do reszty środowiska, nie uczyłem się na Chriście czytać, a „Kajki” były dopiero kolejnymi z któryś tam komiksów, które wpadły w moje dziecięce łapki.
I na swoje nieszczęście zrobiły to dopiero po gruntownej lekturze „Asterixa”.
Nie, ta literówka przypadkiem, Zresztą, Kajtek z Kajkiem byli też zamienieni.
Ja już na co dzień z Grima nie drę łacha, tylko dziś, więc sparafrazuję wspólnego kolegę, którego nie wymienię, bo zaraz powie, że źle robię i nieprawda, że nie generalizuj mi tu :P
Nie napisalem nic na piatek a mialo byc o Chriscie;). Ja pamietam dostalem od pani przedszkolanki na 5 urodziny „Złoty puchar” i strasznie sie jaralem Kajtkiem i Kokiem i tego jak bili spadkobierców nazistów. Może dlatego że zawsze lubiłem historyjki o tym jak hitlerowcy dostawali w dupe.
bo ty gejem jestes, i to germanofilskim.