E!

Noestem.

W sumie mógłbym napisać tu parę słów, bo urlop był udany. Mała polubiła morze i fale i jakby jej pozwolić, to siedziałaby w wodzie cały dzień. Myśmy też sobie trochę odetchnęli od wielkomiejskiego i małomiasteczkowego zaduchu i było dobrze.

Nawet na DA wrzuciłem kilka zdjęć.

A potem zrobiliśmy duży remont – no, powiedzmy, taki średni, malowanie, przemeblowanie, nowe meble.

Ale w sumie napiszę tylko o jednym:

Większość nadmorskich palaczy to zwykłe chuje. Prostaki, chamy bez krztyny kultury.

Nie chodzi o to, że palą, bo to normalne. Nie przeszkadza mi, jak ktoś mi pali obok, a na dziecko raczej nie dmuchają – mają przyzwoitość.

Ale te wieprze bez szkoły kiepują w piachu na plaży.

Ja rozumiem, że na plaży palić trzeba jak wszędzie. Sam, przy naszej poprzedniej wizycie nad morzem sporo paliłem na plaży.

Ale ja, swoje pety, kiepowałem w puszcze po piwie i wyrzucałem do kosza, które co jakiś czas na tej plaży stoją.

Tymczasem, na metr kwadratowy plaży w Jelitkowie przypada mniej więcej skiepowana paczka śmierdzących petów. Jesteście zwykłym bydłem, śmieciarskim pomiotem, wrzodem na dupie tej planety. Każdy, kto swoje pety rzuca w piasek, jest prostackim kutafonem i zasługuje jedynie na bilet do Bukefali.

Tyle wam mam do powiedzenia, plażowi palacze. Palcie, normalny nałóg, ale wykażcie się podstawową odrobiną kultury – chyba,  że sami uwielbiacie tarzać się w tonach kiepów.

Ja nie uwielbiam.

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

2 komentarze

  1. Zdarzało mi się. Ale po Twojej tyradzie poczułem się jak buc i nigdy więcej tak nie postąpię. Słuszne oburzenie Twe, Bartku!

  2. godai pisze:

    No, to była tyrada, przyznaje, dość nawet agresywna, ale wiesz, ja bym jeszcze może ścierpiał – zacząłem palić mając lat 18 i nawet, jeśli teraz nie palę, to jestem bardzo wyrozumiały i tolerancyjny dla palaczy.

    Ale jak mi dzieciak przy co drugim ruchu łopatką kiepa z piachu wyciąga…

    A w ogóle, to jakieś buce nam rąbnęły łopatkę. Znaczy, Zuzi, nie mnie. Zostawiliśmy na noc na korytarzu, jak zawsze, razem z resztą plażowych zabawek i ktoś łopatkę podpierniczył. Ludzie są naprawdę beznadziejni chwilami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *