MFK, MFK i po MFK
Słów kilka, dużo się rozpisywał nie będę, ale tak orientacyjnie.
W piątek wieczorem miałem stłuczkę, w wyniku której Skoda utraciła lampy przednie. Pomysł jazdy do Łodzi samochodem został więc błyskawicznie porzucony.
mc.owiec kupił bilety na nieistniejący pociąg, z przesiadką w Koluszkach, z godzinnym oczekiwaniem między pociągami.
Giełda na MFK to była potworna padaka. Było może z 10% tych ludzi, co na WSK. W efekcie sprzedaliśmy mniej Kolektywu, niż się spodziewaliśmy i zostało mi jeszcze 20 sztuk. Ktoś chętny, niech piszę. Kubku, dla ciebie mam. Z autografami.
Sama impreza, jak to impreza. Wystawa konkursowa została umieszczona w ostatnim pomieszczeniu ŁDK, na trzecim piętrze na samym końcu korytarza. Zdjęcie właśnie stamtąd. Praca rata i moja – Mój bohater, na stronie już w wersji pełnej. Razem z ratem robimy też kolejny projekt, do Kolektywu #3.
Fajnie wychodzi się do pizzerii w tyle osób. A widok całej bandy przy wielkim stoliku, rysującej zaciekle, wywołuje na twarzach wielu ludzi dziwne miny.
Komiksowo trochę nie dopisało. Nie kupiłem żadnego Batmana, bo nie było. Zamówiłem tylko Batman / Lobo Keitha, odbiorę sobie u buców. Kupiłem Śmierć Gaimana – w zasadzie chciałem to zrobić odkąd dekadę temu Wróblewski pierwszy raz napisał o tym komiksie na batstronach. I było warto. Polecam.
Polecam też Marzi – fajny, ciepły, mądry komiks o dorastaniu w PRL – bohaterka akurat z mojego pokolenia. Coś w klimatach Na szybko spisane, tylko o trzy klasy lepsze. Tym dwóm komiksom poświęcę w najbliższym czasie jakąś recenzyjkę.
Noc spędziliśmy w mieszkaniu brata ew, nieobecnego zresztą. Skarża, jeżeli następnym razem będziesz znów czytał na głos, to ktoś cię przetrąci i to poważne. Jacek – nadal uważam, że przemoc nie jest odpowiedzią. Mysza – możesz się spodziewać tego scenara za kilka tygodni. I z paroma innymi osobami też miałem okazję pogadać. I piwa się napić. I Koko zapomniał nagrać moją wypowiedź. Ale się nie gniewam wcale.
Wracając do domu widziałem maszynę do układania torów. Tak Dem, była świetna. Tak, widzisz, napisałem o tym „na swoim blogu”. Eat shit and die.
Ogólnie? MFK średnie, wypad do Łodzi całościowo udany. Zobaczymy się znów na WSK, już na wiosnę, ludzie. Już się cieszę.
Widzimy się na święta misiek :*
A, no tak :)
Ze specjalnym numerem Kolektywu, w którym zdejmiesz bluzkę :D