Machine Teen
Dzisiejszym wpisem chciałbym wrócić do zarzuconej tradycji mikro-recenzji.
„Machine Teen” kupiłem za 8 złotych na rynku wtórnym i to była świetna cena. Historia Marka Sumeraka i Mike’a Hawthorne’a to klasyczny teen drama z dodatkiem science-fiction. Adam Aaronson to modelowy licealista – super oceny, najlepszy gracz w lokalnej drużynie, chodzi z najfajniejszą dziewczyną. Wszystko dobrze, prócz tego, że ostatnio dostaje coraz częściej ataków typu padaczkowego.
Z tego pozornie banalnego tematu autorzy wydobyli fajną, pozbawioną pretensji do czegoś poważniejszego historię dla rówieśników głównego bohatera, opartą na wszystkich standardowych kliszach – tajny projekt, wojskowy android ukryty w szkole, zła korporacja, najlepsi kumple i ojciec (prawie) szalony naukowiec.
Oprawa graficzna przypomina takie projekty jak imprint Minx czy para-mangowa Mary Jane. Kieszonkowe wydanie łatwe i przyjemne w obsłudze.
W sam raz na przerwę między bardziej zaawansowanymi pozycjami – proste, ale nie budzi wstydu.
Jak mogłeś zanieszczyć swoją półkę tym parszywym kapitalistycznym marvelem
Bardzo lubię komiksy od amerykańskich majorsów. Chociaż wolę DC.