9. słowo na niedzielę

Prawie przejechałem człowieka. Chociaż człowiek, to w tym wypadku duże słowo, bo na jego własne życzenie rozjechałbym zapijaczoną szmatę. Ale sądziliby jak za człowieka.

Piątek, po pracy, już ciemnawo, jedziemy przed nawiślańskie wiochy, bo wydostanie się ze stolycy uniemożliwiają korki. Ciemno i bardzo kręto, więc jedziemy 60/h. Zakręt, za zakrętem przystanek bez wiaty, ale jest latarnia, w świetle latarni widzę, że w poprzek drogi coś leży, jakby gałąź owinięta szmatami, czy coś.

Wyhamowałem jakoś ze 2-3 metry przed, bo wolno jechałem, ale leżał, skurwysyn, tuż za zakrętem. Wysiadam, podchodzę – taki odruch, człowiek leży, to trzeba. Schylam się i już wiem, że pijany jak ostatnia szmata. Więc drę ryja Z ulicy się rusz, człowieku, bo cię kto przetrąci.

On na to wydobywa z siebie bełkotliwy warkot, który po polsku brzmi w przybliżeniu tak Wy-pierdalaj. Chuja cię obchodzi, jak bede chciał, to bede leżał, dzie se bede chciał, kurwa. Odjeb się, kurwa. Nie świeć w oczy, kurwa, chuju ty. Bede se leżał, kurwa, dzie se bede chciał, kurwa.

Powstrzymałem się od sprzedania mu kopa dlatego, że miałem na nogach nowiutkie kowbojki, a ten zapity skurwiel był strasznie brudny.

W tym momencie uratowałem mu życie. Zatrzymując się, zaciągnąłem hamulce i odruchowo wrzuciłem awaryjne. I dobrze, bo zza zakrętu z prędkością na oko 90/h, ledwo trzymając się drogi, wypadła ciężarówka. Minęła nas z rykiem, cudem nie taranując mi samochodu i poleciała dalej. Rozjechaliby tego głupiego, zapitego chuja i nawet by nie zauważyli, po czym przejechali.

No i cóż, 112, proszę czekać na operatora, napatoczył się jakiś miejscowy z latarką, w tanie podobnym, ale mówił wyraźnie i chodził prosto. W ciągu minuty, z towarzyszeniem dość ubogiego i mało zróżnicowanego potoku bluzgów ta zapita szmata, która mnie wyzwała, wylądowała na chodniku. Możliwe, że leży tam do dziś, gówno mnie to obchodzi. Przynajmniej nie zrobił z nikogo zabójcy.

Na operatora się nie doczekałem. Szkoda. Dali by mu parę razy pałą po nerkach, zrobili śmiecia na izbie, to może na przyszłość nie kładłby się na asfalcie. Strach będzie tamtędy jechać po zmroku, nie wiadomo, za którym zakrętem się skurwiel położy tym razem.

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

12 komentarzy

  1. Rob pisze:

    >Powstrzymałem się od sprzedania mu kopa dlatego, że miałem na nogach nowiutkie kowbojki, a ten zapity skurwiel był strasznie brudny.

    Mimo, że cała sytuacja nader poważna, to akurat w tym momencie zachichotałem :D

  2. pjp pisze:

    Ej godai. Godziny nie przestawiłeś, lol. Nie ma jeszcze dziesiątej, hhihihi. A post jest. How ican it be?

  3. Godai, wyobraź sobie, że w mojej wsi takowych 5 klientów znajdzidesz, szczególnie nocą jak próbują trafi do swych melin.

  4. godai pisze:

    @pjp: data mówi wyraźnie, 10:00 :D

    A, że serwer się nie przestawił, to inna sprawa.

    @Dr. No ja wiem, znam takie typy, ale do tej pory nie układali mi się na szosie :\

  5. Vigor pisze:

    „Strach będzie tamtędy jechać po zmroku, nie wiadomo, za którym zakrętem się skurwiel położy tym razem.”

    hehehe.

    co za rzeczywistosc.

  6. @godai true, true. U nas to najczęściej leżą w rowach. A w pobliskim Łukowie to na chodnikach.

  7. gilo pisze:

    trzeba było go przejechać. Miałby nauczkę!

  8. pjp pisze:

    Ty chyba Daniel w reinkarnację wierzysz ;).

  9. Grim pisze:

    U mnie na wsi takich gupich ni mo, tylko siem w rowach kłado kulturalnie i ni mo problemu.

  10. gilo pisze:

    bo narąbanemu nic sie nigdy nie dzieje, serio. U mnie w mieście jeden pijany koleś wypadł z 7 piętra. Wstał i gdzieś poszedł.

  11. pjp pisze:

    Pewnie filmik na jutuba wrzucić :D

  12. adlerski pisze:

    pierdolone 112 to jest, kurwa, loteria:/
    kiedys gostek u mnie pod blokiwm lezal bez znaku zycia- sie dodzwonilem za pierwszym razem!
    i przyjechali normalnie w 10 minut!
    tymczasem chuj odzyl i poszed:P
    a normalnie to wez, gluchy telefon.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *