W cieniu drzew
Przez polskie media społecznościowe przetacza się – nie pierwszy raz, nie ostatni – dyskusja o zarobkach pisarzy. Pisarek. Osób piszących. W każdym razie w chwili, gdy piszę ten tekst (marzec 2025). Możliwe, że samoistnie zdechnie nim go opublikuję (Tak, w maju już mało kto pamięta). W takich chwilach zawsze przypominam sobie, jaki to komfort, że mam normalną pracę i nie muszę pisać dla kasy.
Hobby nie powinno się uprawiać dla kasy. W ogóle każdy człowiek powinien mieć szansę robić dużo rzeczy nie dla kasy. Rozumiem, że czasem to przymus, wymóg chwili, też bywałem w takich miejscach, ale są ludzie, co psa nie wyprowadzą, jak nie będą z tego mieli korzyści, albo tacy, co rozmowę zaczynają od pytania np. „Jaka wysokość nagrody pieniężnej za udział”.
Każdemu jego porno. Ale na głowę robi dobrze, że jak człowieka stać, żeby hobby uprawiać za darmo. Albo przynajmniej nie dokładać.

„W cieniu drzew” pierwotnie szykowałem na 2023, ale wiadomo, jak jest z projektami pisarskimi – zawsze coś się obsunie. „Żar-ptaka” wydawałem pięć lat nie z wyboru, tylko z niejako konieczności. Taki zeitgeist był. Tytułowe opowiadanie do tego zbioru miało być gotowe pod koniec 2022 roku, ale ostatecznie zostało w większości napisane dopiero w początkach 2025.
Może to i lepiej. Bo dzięki temu przetrzebiłem trochę szuflady, wygrzebałem starsze i nowsze rzeczy i ostatecznie włączyłem do tej książki 14 tekstów, z czego 6 ukazało się wcześniej drukiem (najstarszy 10 lat temu, najnowszy właśnie dopiero co), a pozostałe 8 jest premierowych, nigdzie dotąd nie drukowanych. Z uwagi na tę ilość zbiór ma ponad 300 tysięcy znaków, czyli dwa razy tyle, co „Kołysanka stop”. I prawie tyle, co „Kompleks 7215” razem z dodatkowymi opowiadaniami. I jeszcze w bonusie komiks z naprawdę okropnym żartem słownym. Nie dość, że gra słów, to jeszcze hermetyczna.
Co w tym zestawie? Wszystko. Postapo, postapo, postapo, Czarnobyl, hardboiled, nostalgia, teksty obyczajowe, anemoia + historia alternatywna, groza, oldschoolowe hard sf. Kiedyś przechwalałem się, że umiałbym napisać wszystko. To nieprawda, bo urban fantasy chyba bym nie umiał, ale ten zbiór pokazuje, że w zasadzie wszystko inne już tak.
Piszę, bo lubię. Wydaję, bo mogę. Kto mi zabroni? Do następnego konwentu nakład się rozejdzie. Gdzie tu błąd?
Szczególnie, że Korsarz wziął projekt pod swoje skrzydła i wymyślił, że wyda to w dwóch wersjach – mojej, pierwotnej, małej i na miękko, jak Rocznik Fantastyczny (nie przypadkiem zresztą, bo ten tomik inauguruje Bibliotekę Rocznika Fantastycznego) i w twardej, w swoim standardowym formacie. No to jest zabawa.










Tak, chcę nabyć tą antologię <3
Wrzucę linki jak tylko wydawca udostępni :)