Kamień nad jeziorem w lesie
Czasami są rzeczy, które potrzebują czasu. I bywa, że ten czas liczony jest w latach. Tak było z cyklem „Zimne światło gwiazd”, który powstawał dość długo (jak na mnie). „Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji” są niby zamkniętą całością, ale drugi rok dziergam (i wreszcie planuję skończyć) jedno małe dodatkowe opowiadanie. I kto wie, czy aby na pewno ostatnie.

I podobnie jest z cyklem „Gyllene tider”, który chodzi za mną od kilku lat i musi sam siebie wynaleźć na nowo. Na razie powstały dwa opowiadania: „Gdy ostatni raz widziałem Anię” i „Kamień nad jeziorem w lesie”. Mają tytuły po szwedzku, ale nie chce mi się ich teraz przepisywać z tymi wszystkimi diakrytykami, a potem i tak w nawiasach podawać tłumaczenia, bo szwedzki to tak sobie popularny język w tym kraju.

Oba z nich znajdą się w moim tegorocznym zbiorze opowiadań „W cieniu drzew”. Będzie wyraźnie większy – czy też obszerniejszy, bo format będzie mieć mniejszy – od poprzedniego zatytułowanego „Kołysanka stop”. Będzie w nim więcej retrospektywy, w tym teksty już znane chociażby z Nowej Fantastyki czy innych miejsc. „Kamień” ukazał się w zeszłym roku w zinie „Low Hanging Fruit”, po angielsku.

Teraz możecie się z nim zapoznać w minizinie, z mojego darmowego zinowego distro.
A zbiór opowiadań powinien wyjść latem.










