Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

14 komentarzy

  1. Mando pisze:

    Kupiłem sobie na święta i akurat dziś oglądałem po raz drugi. I ja przyznaję, że strasznie lubię nolanowego Bane’a. Chyba nawet bardziej niż nolanowego Jokera, chociaż oczywiście jako postać wypada gorzej, bo to po prostu smutny i straszny kołek, ale jest kilka scen, w których na prawdę czuje się, że bycie tam jest ostatnim miejscem, w którym chciałoby się znaleźć. Jak za Batmanem zamykają się drzwi przed pierwszą walką na „arenie” i złamaniem, to Bane robi wrażenie. A co do jego maski… no taka konwencja filmu. Poza tym faktycznie komiksowy wizerunek Bane’a tak bardzo spieprzył Schumacher, że jakbym zobaczył w filmie postać choć trochę podobną to skojarzenia byłyby zbyt mocne. Nolanowy Bane podobnie jak Batman wziął sobie do serca teatralność i jego maska straszy tak jak cała postać. Tak jak cały film ma wyjątkowo dużo, wyjątkowo wielkich głupot i uproszczeń, tak sceny z Banem, pod względem wizualnym i wokalnym, po prostu uwielbiam.

  2. Jerry pisze:

    Ciekawe, że Kobieta Kot też zupełnie pominięta. Jak dla mnie kradnie cały film. Szczególnie w zestawieniu z Bane’em, który ma naprawdę świetne momenty, ale jego finał całkowicie mi zniszczył odbiór tej postaci.

    •  Ja ci powiem szczerze, że pamiętam, że ona była w tym filmie. Ale w zasadzie w każdej scenie można było wstawić kogokolwiek, bo była miłym, zupełnie niekluczowym dodatkiem. Szczerze mówiąc nie pamiętam nic prócz tego, że obrobiła Wayne’a a potem jechała na motorze… To świadczy albo o moich zanikach pamięci, albo o nie do końca dobrze rozpisanej roli :D

      • Jerry pisze:

        Że kluczowa nie była to się zgodzę, ale mi jakoś strasznie przypadła do gustu. Choć to może też kwestia tego, że byłem mocno nastawiony na nie do filmowego powrotu Kobiety Kota i zostałem przyjemnie zaskoczony. Albo tego, że przy całym, dość podniosłym tonie sceny z jej udziałem dodawały filmowi jakiś lżejszy ton. Ale o gustach się nie dyskutuje ponoć:)

        •  Ja uważam, że to była fajna rola, przyzwoicie zagrana, oczywiście OK. Tyle, że potrzebna w tym filmie nieco jedynie bardziej niż jakaś 60 minut, które powinny były zostać na podłodze w montażowni. To już ten glina, który na końcu okazuje się dziedzicem schedy był bardziej potrzebny (chociaż też jedna z takich postaci, które są bo są).

          • Jerry pisze:

            Tu pełna zgoda:) Ja to trochę odebrałem w ten sposób, że Nolan postanowił zrobić to co wcześniej w DK. Tam zmierzył się z kultową kreacją Jokera-Nicholsona, tu stwierdził, że zrobi to samo z Kobietą Kotem, a to, że w tym przypadku specjalnie nie była potrzebna? Teraz modne są filmy po trzy godziny;)

          •  Właśnie ja nie wiem – po co? Skoro godzina filmu to prawie zawsze zbędne zapychacze albo wręcz dłużyzna. Głupia to moda jest.

  3. Miałem już więcej nie kupywać filmów ale jak zobaczyłem że kosztuje 40 zł w Media Markt to nie mogłem sie powstrzymać. TDKR part 1 – wygrałem w konkursie, part 2 będe musiał sobie kupić.

  1. 2016.07.12

    […] „Mroczny Rycerz Powstaje” – podcastowe omówienie ostatniego filmu Nolana […]

Skomentuj Rafał Nitkiewicz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *