O Kolektywie

Muszę przyznać, że to był dobry (jak dotąd) numer. Szósty, mam na myśli. Oczywiście mnie łatwo mówić, bo już go znam – więc dla mnie on już w zasadzie był. Czeka mnie wprawdzie tydzień pracy nad składaniem, potem druk i ten magiczny moment, gdy biorę do ręki pierwszy egzemplarz (ten moment jest magiczny zawsze, mimo, że pod samym szyldem DP wydaliśmy już dziesięć albumów), ale w zasadzie tworzenie numeru jest zakończone. Są wybrane komiksy, jest ustalona wstępna kolejność, są przygotowane materiały.

Daliśmy tym razem dość luźny termin, przedłużany zresztą w nieskończoność przez ostatnie dwa tygodnie. W sumie dobrze, bo dzięki temu wszedł jeden komiks więcej. Mnie się osobiście nie podoba, ale sądzę, że ludziom podejdzie. Jest ładny i śmieszny, a to już dużo.

Ale nie o tym chciałem. Nie o numerze w sumie, a bardziej o pracy redaktora.

Kiedyś, nie tak dawno temu, byłem sobie zwykłym chujkiem i nie znałem nikogo. Nikt mi piątki nie przybijał, nie dzwonił do mnie z pociągu do Łodzi, na gadu nie pisał. Ot, taki sobie anonimowy żenadziarz.

Niestety, w tak zwanym czasie, poznałem trochę ekipy i teraz nawet niektórzy nie wstydzą mi się powiedzieć „Cześć”. No i komiksy takich właśnie ludzi muszę skreślać. Ale wiecie co, nie to jest najtrudniejsze. Bo nie jest problemem powiedzieć „Słuchaj, wiem, żeście się postarali, ale tym razem nam się nie spodobało”. Bez urazy, wypijemy po piwie i po sprawie.

Szkoda mi tych zwykłych, obcych ludzi. Zrobili fajne rzeczy. Widać, że bardzo się postarali. Widać, że im zależało. I gdybym to ja sam decydował, to ten numer wyglądałby trochę inaczej. Ale jesteśmy kolektywem redakcyjnym i padają (sumarycznie) cztery głosy na każdy projekt.

Chciałbym napisać tym ludziom, podziękować, ale trochę mi głupio. Bo jak wyjaśnić – byliście dobrzy, serio. Po prostu, sam nie wiem, nie spodobało się?

Dziękuję wszystkim, którzy zgłosili materiały. Nawet temu głupiemu cycowi, co nam słał niepotrzebne maile. Niektórych z was poproszę o zgodę na publikację poza magazynem. Wszyscy byliście świetni. Nawet ci, którzy zrobili coś słabego, byli świetni – bo włożyli w to serce.

OK, z wyjątkiem faceta, który podesłał nam ten sam komiks co do poprzedniego numeru, ale ze zmienionymi niektórymi stronami i tekstami. To było słabe.

Wszyscy wiedzą, oczywiście, kto się dostał, a kto nie, prawda? Pewnie jutro portale napiszą, albo coś. A jak nie, to w poniedziałek będzie oficjalna lista.

Słuchajcie, róbcie dalej komiksy. Wszyscy. Nawet ty, głupi cycu. Lepiej ci wychodzą, niż maile.

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

5 komentarzy

  1. au pisze:

    zobaczysz, i tak będą mówić „został szefem to od razu zrobił się buc”

  2. Ystad pisze:

    kurwać. jak to czytam to myślę sobie -został szefem to od razu zrobił się buc…

    ;)

  3. r.sienicki pisze:

    e tam, bucem to był już wcześniej :)
    Ale faktem jest to, że głupio jest odrzucać znajomych. :(

  4. makowiec pisze:

    ano, dobry numer. Gdyby tylko ode mnie zależało, też wyglądałby odrobinę inaczej, ale cóż. W redakcji trzeba iść na kompromis.

  5. Avatar photo godai pisze:

    Myślę, że kiedyś wydamy jeden numer w trzech zeszytach. Każdy z nas osobiście wybierze materiał. Razem będą tworzyły całość :D

    Okładki wybiorą wspólnicy.

    Robert – wolę być bucem… A zresztą, sam wiesz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *