64. Słowo na niedzielę

Dziś będzie o dwóch sprawach. Jedna nie na serio, druga na serio.

W zeszłym tygodniu środowiskiem wstrząsnęła wieść o ekranizacji Thorgala. Z jakiegoś kompletnie dla mnie niepojętego powodu ludzie potraktowali tę informację dużo poważniej, niż słodkie popiardywanie o ekranizacji Kovala.

Może przyczyną tego był fakt, że informację podał Motyw Drogi, który ma dość dobrą opinię, jeśli chodzi o rzetelność informacji. Ta zresztą była ponoć sprawdzona – red. Babiel ponoć dzwonił i pytał, czy producent ma wykupioną opcję. Ponoć tak.

Trudno jednak było na poważnie potraktować zapowiedź na stronie producenta z naprawdę wielu względów i dziwię się takiej ekscytacji i takiemu poruszeniu. Bo, z ręką na sercu, kto może potraktować poważnie producenta, który właśnie wypuścił polskiego gniota z „gorącymi” nazwiskami, a w 2/3 swoich „planów” obsadza Garego Oldmana? Ciekawe, jak mocno Oldman by się śmiał, gdyby umiał czytać po polsku i to znalazł.

Kogoś, kto zapowiada ekranizację Krzyżaków (pomijam pytanie po co?), a reklamuje ją informacją, że do szkół w tym kraju chodzi 8 milionów dzieci.

I tak dalej.

No i sam Thorgal, Clive Owen i po 20 baniek na każdą z części trylogii? Za taką kasę, hm, to raczej nikt by nie zaszalał.

Reasumując, nawet, gdyby ta ekranizacja miała powstać, to wyszedł by w najlepszym wypadku drugi Wiedźmin i modlilibyśmy się, żeby wszyscy o tym zapomnieli. Nie ubliżając Vedze, który film policyjny zrobił niezły, ale nie widzę go ani jako autora komedii (co potwierdzają opinie), ani jako autora fantasy.

Spójrzmy prawdzie w oczy, Polaczki nigdy Władcy Pierścieni nie wyduszą z siebie. Nie ta szkoła, nie ta kasa, nie ten gatunek. Bo o porażce polskich prób fantasy można by licencjat napisać (tak, tak, były wyjątki; potwierdzające regułę).

Obśmiałem się więc trochę, zerkając z zaciekawieniem, jak środowisko popuszcza w naszki i jak wszystkie portale podają bombę roku, supernewsa. No i co? Psinco, baco. Producent już nie zapowiada Thorgala. Chyba, Babiel, wystraszyliście EP. Nieładnieście postąpili. Wyjątkowo szkardnieście się zachowali.

No, to było na wesoło, bo tylko tak można było tego newsa potraktować, teraz będzie na poważnie.

Dzieci się rodzą wszystkim, komiksiarzom także, czego dowodem Hela, Mikołaj albo moja własna Zu. I gdy te najpierwsze z ostatniego rzutu wyciągają już łapki do tatusiowych regałów z komiksami, w drodze są następne. Lada moment na świat przyjdzie mała Kaerelka, a za nią w ślad podąża już potomstwo Jaszcza i Eweliny (której zdolność do przebywania na komiksowych spotkaniach z zimną krwią wśród maniaków nadal mnie zadziwia).

Z tej okazji silna grupa pod wezwaniem popełniła niesamowitą komiksową antologię pt. Komiksowe becikowe. Rzecz jest o dzieciach, stworzona przez tych, co dzieci mają, nie mają, mieć chcą lub nie, ale w jakiś sposób swoje spojrzenie na sprawę rzutują. Sądząc z pressbooka, sprawa wyborna, doskonała, żeby wyjść „do ludzi” i ogólnie ciekawa.

A zacna podwójnie, bo nie tylko zbiera ciekawych twórców i jest kawałem dobrego komiksu, ale też wszystkie zyski ze sprzedaży przekazane zostaną przyszłym rodzicom.

Każdy, kto ma dziecko wie, że czasem nawet drobne kwoty potrafią naprawdę pomóc. Że łóżeczko, wózek i pierdyliard innych rzeczy to jak pożar w domu. Więc wielkie brawa dla tych, którzy na pomysł wpadli i wzięli w nim udział. Jestem pewien, że świeżo upieczeni rodzice docenią ten niesamowity gest i pomysł nie tylko, kiedy będą mogli sięgnąć głębiej w kieszeń – jest on doskonałym dowodem na to, że, ponad podziałami i lecącymi we wszystkie strony „pytowymi miziaczami” i „spekulanckimi kurwami” to środowisko jednak jest w jakiś sposób ze sobą związane.

A może by tak antologię przed każdymi narodzinami? To mogłaby być świetna seria. Ci „co już” mogliby dzielić się swoimi doświadczeniami z tymi „co dopiero”.

Ja, od siebie, dam jedną radę – nie gotujcie wody na mleko za każdym razem. Trzymajcie przegotowaną w termosie. O ile karmicie sztucznie, oczywiście, bo naturalne zawsze jest ciepłe.

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

5 komentarzy

  1. Gonz pisze:

    true true z tym Thorgalem. Wyjdzie na to że Motyw, chcąc nie chcąc, puścił kaczkę dziennikarską roku, a wszyscy to kupili. Czekam na obszerny tekst Orlińskiego w GW o komiksowych aspiracjach polskich filmowców.

  2. pjp pisze:

    Może to był blef, może nie. Ja info uzyskałem, jakie uzyskałem. Natomiast Vega był w radio Zet przedwczoraj i podobno podpytany o „Thorgala” niczemu nie zaprzeczył, a powiedział, że rozmowy trwają. Jak jest naprawdę, to się obaczy.

  3. Avatar photo godai pisze:

    Nie no, ty generalnie zrobiłeś co się dało.

    Dla mnie po prostu sama informacja jest tak bardzo z dupy wyjęta, że ja bym w to nie uwierzył. No nic, poczekamy, zobaczymy.

  4. Gonz pisze:

    to też Cię Łukasz wcale nie oskarżam, tylko się pod rozważaniami Godaiego podpisuję. odniesienie do Kovala jak najbardziej trafne.

  5. centrala pisze:

    Uszanowanie, pilnie szukam kontaktu w celu zgody na użycie jednego z rysunków, który tutaj znaleźliśmy w 2008 roku, sprawa pline, prośba wielka, pozdrawiamy

Skomentuj centrala Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *