Jeszcze mroczniejszy rycerz

Czyli Batman w służbie społecznej. Tekst ten został pierwotnie opublikowany jak fragment cyklu Tydzień z Batmanem na blogu MotywDrogi.pl, pod tym linkiem.

Komiks od zarania dziejów służył jako oręż propagandy i trudno się temu dziwić. Również amerykańscy herosi odpracowali swój przydział, bijąc tych okropnych Japońców i walcząc ze Szwabami.

W czasach bardziej nam współczesnych, kiedy globalny konflikt nie wstrząsał światem, zajęli się problemami bardziej społecznymi – ostatni syn planety Krypton zabawiał się w Kapitana Planetę albo ostrzegał dzieci przed milionami min, walającymi się po całych Bałkanach.

Batman, z racji swojego, dość nietypowego jak na superbohatera rodowodu, wielokrotnie dostawał do spełnienia misję dużo poważniejszą, dużo cięższą, dużo mroczniejszą. Pozwolę sobie o takich przypadkach opowiedzieć. Z racji ograniczonego miejsca wybrałem trzy najbardziej warte wspomnienia.

Zabawy z bronią
Batman: Seduction of the GunSytuacja wokół broni palnej w Stanach jest kuriozalna, wie o tym prawie każdy. Są miejsca, gdzie łatwiej kupić pistolet niż butelkę wódki. Cokolwiek by nie twierdzić, jakkolwiek by nie bronić takiego stanu, nagromadzenie strzelających zabawek przekłada się, mniej lub bardziej dramatycznie, na przemoc z ich użyciem.

Opowiada o tym dość gorzka historia “Batman: Seduction of the gun”, stworzona w hołdzie Johnowi Reisenbachowi, zabitemu w przypadkowej strzelaninie. Opowiada o handlarzu bronią i o noszących pistolety dzieciakach, z którymi poradzić sobie muszą odpowiednio Batman i Robin. Opowieść jest w sumie dosyć prosta, bardzo smutna i mocno moralizatorska, ale nie w nadmiernie nachalny sposób.

John Ostrander i Vince Giarrano, znani także polskiemu czytelnikowi z występów w miesięczniku TM-Semic, stworzyli całkiem przyzwoity komiks akcji, który ustami bohaterów przemyca przerażający obraz rzeczywistości. Następnie zaś, dość naiwne i nieosiągalne, ale niestety boleśnie prawdziwe propozycje zaradzenia takiemu stanowi. “Seduction of the gun” dość dobrze, nawet jeśli pobieżnie, pokazuje wszystkie strony dramatu – producentów i użytkowników broni, gangi, policję, a przede wszystkim ofiary. Warto poświęcić wieczór na zapoznanie się z tym albumem, chociażby po to, żeby cieszyć się faktem, że to nie jest (jeszcze) nasza rzeczywistość.

Nie reagując, jesteś współwinny
Batman: Night CriesO ile z bronią palną oswoiła nas popkultura, to są tematy, które wciąż pozostają tabu. Jednym z nich jest przemoc domowa, w tym jej najohydniejsza odmiana – maltretowanie dzieci. W języku angielskim obejmuje je dosyć szeroki termin “abuse”, w którym zawiera się przemoc, molestowanie i wszelkie inne negatywne działania.

O takim przypadku opowiada przepięknie namalowany przez Scotta Hamptona, napisany przez legendę komiksu – zmarłego kilka lat temu Archiego Goodwina, album “Night Cries”. Batman i Gordon muszą poradzić sobie z czymś, co wygląda na serię niezwiązanych z sobą zabójstw. W ich tle zawsze gdzieś znajdują się dzieci. Dla Gordona sytuacja jest o tyle ciężka, że właśnie rozpada się jego małżeństwo, a on sam nie radzi sobie z rolą ojca, powielając złe wzorce z własnego dzieciństwa.

Goodwin nie oszczędza czytelnika – ustami terapeutki, której fundację dotuje Wayne, wyjaśnia dosyć dokładnie na czym polega problem, cytuje statystyki, pokazuje traumę ofiar. Główny zły w tej historii jest czytelnikowi niepokojąco bliski – zabija, ale przecież w słusznej sprawie. W przepięknej, malarskiej oprawie czają się bardzo bliskie, bardzo prawdziwe i być może, obecne tuż za ścianą, pełne bólu i strachu, ludzkie dramaty.

To jest już komiks dla czytelnika starszego, bardziej dojrzałego, bardziej przygotowanego na prawdziwe zło. A Batman, krocząc w cieniu, potrafi zapuścić się w rejony jeszcze potworniejsze.

If she’s old enough…
Batman: Ultimate EvilPedofilia w kulturach zachodu zbyt często jeszcze pozostaje szarą strefą, tematem, którego się nie porusza. Z jednej strony nagłaśnia się ją w mediach, urządza polowanie na czarownice, z drugiej – zbyt często zamyka oczy i odwraca głowę. Pisze o tym Andrew Vachss, człowiek, który prócz pisania wysokiej próby kryminałów, jest specjalistą właśnie w dziedzinie seksualnego wykorzystywania dzieci i związanych z tym społecznych skutków.

Chociaż powstał komiks “Batman: The Ultimate Evil”, to najgorsze zło opisane zostało najpierw w formie powieści. Tak, Mroczny Rycerz bowiem występuje również na kartach dzieł literackich. Podczas gdy niektóre z nich to gnioty spod pióra Gardnera, wiele jest wartych uwagi, jak chociażby świetne antologie pod redakcją Grindberga.

“Ultimate Evil” to opowieść dla ludzi o mocnych nerwach i mocnych żołądkach. Misternie wpleciona w mitologię zamaskowanego mściciela, opowiada o śledztwie, które podjął po odnalezieniu notatek swojej zmarłej matki. Szlakiem handlarzy dziećmi dociera do górskiego regionu Azji południowo-wschodniej, dotkniętego potworną biedą. Jak dawniej w Europie, biedne rodziny oddawały najmłodsze dzieci do klasztorów, tak tutaj wieśniacy swoje najmłodsze latorośle oddają do burdeli, chętnie i często odwiedzanych przez wszelkiej maści skurwysynów z Ameryki i Europy. Nazywa się je dziećmi tajemnicy, gdyż otacza je zmowa milczenia.

Vachss także nie oszczędza czytelnika. Nie ma w tej powieści być może pikantnych momentów, ale to, co zostaje opisane i tak wystarczy, żeby przyprawić każdego normalnego czytelnika o mdłości. Chyba nigdy wcześniej nie natknąłem się na opowieść, w której Batman zetknąłby się ze złem tak wielkim, a jednocześnie tak prawdziwym, tak bliskim, tak realnym. Umieszczenie akcji w fikcyjnym azjatyckim zakątku dodaje jej tylko uniwersalności, sprawia, że staje się prawdziwa dla każdego kontekstu.

Ostatnie karty książki to przerażający raport dotyczący pedofilii i handlu dziećmi pióra Vachssa. Jego wymowa jest bardziej dosadna niż jakikolwiek komentarz.

Czemu poruszać takie tematy przy użyciu takiego medium, jak bohater komiksowy? Przecież, z definicji, komiks to rozrywka raczej popkulturowa. Może jednak, w sprzyjających warunkach, potrafi przekazywać – pod pozorem rozrywki – treści dużo poważniejsze. Być może, zachęceni kolorowym sztafażem, czytelnicy sięgną do problemów, które na co dzień wydałyby im się nudne lub niewarte uwagi.

A może to magia postaci, skołatanego, wiecznie znajdującego się na granicy obłąkania sieroty, który o przemocy, cierpieniu i ogromie zła, jakie potrafią sobie wzajemnie wyrządzać ludzie, wie więcej niż jakikolwiek inny kolorowy heros.

Te trzy pozycje są stosunkowo łatwo dostępne, szczególnie książkę Vachssa można kupić w sieci w zasadzie od ręki. Osobiście najbardziej polecam “Night Cries” – ze względu na przemyślany scenariusz i przepiękne ilustracje. Każdy jednak musi zdecydować, czy chciałby zobaczyć Batmana właśnie takim. Możliwe, że jednak niektórym wystarczy naszpikowany elektronicznymi gadżetami spandexiarz.

Ale może te pozycje powstały, bo na pewne sprawy nie wolno zamykać oczu?

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

4 komentarze

  1. pjp pisze:

    Panie Bartku, linki się Panu przekrzywiły.

  2. godai pisze:

    Dziękuję, panie Łukaszu. Już krzywości naprostowałem.

  3. tygrysica pisze:

    a iron man tłukł terrorystów.
    batman jest… przepramszam, nie jest bohaterem, ale jest uniwersalny, można przeciwstawić go każdemu złu. wielki plus jak dla mnie.
    a wspomniane albumy pewnie przeczytam, kiedyś. zainteresowałeś.

  4. godai pisze:

    Cieszę. Książka i oba komiksu w sieci do znalezienia.

Skomentuj tygrysica Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *