116. Przemijamy
O przemijaniu, które obserwowałem z synem.
O przemijaniu, które obserwowałem z synem.
O nowym, lokalnym podcaście historycznym.
Tym razem znad rzeki idziemy przez Skolimów, podziwiamy drzewo prawie ścięte przez bobra, rozmawiamy o kinie i kinematografii, także tej kręconej lokalnie, a oprócz tradycyjne zachwytu zimową przyrodą robimy przegląd co bogatszych willi należących do znanych i nieznanych ludzi.
Na moście kolejowym na którym już kiedyś nagrywaliśmy i pod mostem drogowym pod którym chyba jeszcze nie nagrywaliśmy gadamy o zmianach w przestrzeni miejskiej i przyrodniczej naszego miasta, ze szczególnym uwzględnieniem rzeczy i miejsc, które zniknęły; rozmawiamy też o wspomnieniach ze szkoły, miejskich legendach, trasach autobusów i życiu; obserwujemy narciarza, bobra i piżmoszczura, a poza tym pijemy piwo i marzniemy na wietrze. I nie tylko, jak zwykle.
Najdłuższy odcinek Dziadów z Lasu w dotychczasowej historii.
Zdjęcia z mojego miasta. Z tylu lat.
Śnieg pokrywa miasto coraz grubszą warstwą, a my brniemy najpierw do niestniejącej już oczyszczalni ścieków, a potem po grobli przez łąki zanurzamy się w zasypanym lesie, aby skończyć pod wodospadem. Przy okazji gadamy o mieście, krótko o antysemityzmie i ksenofobii, potem historii, zimie, a także wpadamy w tony liryczne i zachwycamy się przyrodą. A w przerwach ja robię zdjęcia.
Odcinek, w który idziemy do lasu, gdzie spotykamy dziki. Odwiedzamy także grób żołnierza węgierskiego, krótko zastanawiamy się nad miejscami rozstrzelań Żydów w czasie II wojny światowej, wspominamy o Powstaniu Styczniowym a następnie znów spotykamy dziki, tym razem wcale nie w lesie i w dosyć dużej masie. A na końcu idziemy nad rzekę, gdzie pewien przypadek zmusza nas do zakończenia wyprawy.
Spotkania nad rzeką.
Wizyta z piwem i lampami czołowymi w ruinach (głównie piwnicach, acz nie wyłącznie) dawnego oddziału szpitalnego na ul. Żółkiewskiego.