155. Kwietnik z kawioru

Pod koniec lat 80. miałem kolejkę. Wbrew pozorom nie każdy miał wtedy kolejkę i był to obiekt marzeń niejednego chłopca. Ja miałem uprzywilejowaną pozycję, bo miałem babcię w Szwecji. Siłą rzeczy więc miałem więcej Lego, paszportów i kolejek niż moi przeciętni rówieśnicy.

Mieszkając w domu jednorodzinnym miałem także warunki, żeby posiadanie kolejki podnieść na wyższy poziom. Miałem tzw. makietę. Na dwumetrowym kawale płyty z jednym owalnym torem lepiłem drogi z taśmy, skały z tektury i rzekę z pomalowanej plakatówką ligniny. Przy jedynej zwrotnicy stał plastikowy niemiecki dworzec, a kawałek dalej plastikowy niemiecki sklep spożywczy, do którego były dołączone kalkomanie twierdzące, że w sklepie jest pieczywo. Denně čerstvé.

Pamiętam jak dziś ten sklep, bo jak go sklejałem, to w telewizji puszczali właśnie „Cyklon Tracy” i cała Szkoła Podstawowa nr 4 im. Leona Kruczkowskiego żyła tym serialem. A ja akurat przyklejałem plastikowy rower w skali H0 do plastikowej ściany, kiedy cyklon uderzał o wybrzeże.

Pracowałem nad tą makietą przed długi czas. Nie wiem, czy nie kilka lat. Wiedzę czerpałem ze szwedzkiego katalogu modelarskiego, w którym było pełno porad jak zrobić tunel, jezdnię albo rzekę (już wiadomo, co i czemu można było u mnie znaleźć).

Moja makieta miała także jeszcze jeden element, jak sądzę unikatowy w skali Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Kwietniki.

Pasta kawiorowa

To, co widzicie na zdjęciu, to pasta kawiorowa z IKEI. Dzisiaj nie budzi niczyjego zdziwienia ani nawet zainteresowania, bo od piętnastu lat mamy w tubach wszystko, począwszy od mleka przesłodzonego, przez koncentrat pomidorowy, po ser topiony.

Pod koniec lat 80. jednak świat wyglądał nieco inaczej i pasty w tubach poznawałem, kiedy przywoziła jej babka, albo kiedy ja jeździłem do Szwecji (w tamtych latach do północnych sąsiadów jechało się cały dzień, potem cała noc płynęło promem, a potem jeszcze pół dnia jechało AUTOSTRADĄ, wow, szacuneczek, autostrada taka wielka – ale to nie czas i miejsce na rozpracowywanie tego tematu, więc zapraszam po wspominki do mojego podcastu na miniserię Dolina Säveånu oraz do starszego odcinka 60).

W każdym razie w tubach był majonez, pasta kawiorowa i sos remoulade. A moja matka dość przytomnie zauważyła podobieństwo nakrętek od tych tub do okrągłych donic kwietnikowych. Wystarczyło posmarować je od góry klejem i oprószyć firmowymi ścinkami gąbek ze Składnicy Harcerskiej. Znajdowała się wtedy chyba na pl. Konstytucji i można w niej było kupić mundurki harcerskie, elementy do kolejek TT i H0 oraz kasety z programami i grami na 8-bitowe mikrokomputery, takie jak moje własne Atari 65XE. Kupowałem tam trociny barwione na kolor trawy, kolor tłucznia na stacji, kolor tłucznia na nowym torowisku. Semafor świetlny, most stalowy, latarnie uliczne i półzapory kolejowe.

I kolorowe gąbki używane do robienia ukwieconych połaci w skali H0.

Niestety, nie zachowała się żadne zdjęcie ani kwietników, ani makiety. Nie zachował się też chyba żaden element mojej kolejki.

Trudno.

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

3 komentarze

  1. Liteon pisze:

    Wiele fajnych rzeczy odeszło bez śladów(foto itp.) , a szkoda bo pracy multum zazwyczaj człowiek za młodu wkładał w takie sprawy.

    • Dlatego teraz robię tysiące zdjęć :D

      • Liteon pisze:

        Pamiętam most który zbudowałem na zpt na ocenę hhehe piękny był. Z tym, że już podczas budowy w filarach umieściłem korki, z saletrą oraz grafit z ołówka owinięte nitką podłączony do przewodów (zapalnik) hhehe co to był za widok – wybuch I pożar hheehehh – brak zdjęć ?;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *