Świat za 100 lat
Piątkowy ranek, syna zostawiam w placówce oświatowej, samochód Żony zostawiam na parkingu i systemem komunikacji aglomeracyjnej udaję się do pracy.
W drodze dzięki dobrodziejstwom ogólnoświatowej sieci informacyjnej sprawdzam bieżącą korespondencję, przeglądam także agencyjne nagłówki z kraju i ze świata, aby potem spojrzeć na aktualne komentarze mojej grupy społecznej na dany temat. Widząc, że w kwestiach polityki i kultury zastój postanawiam poczytać.
Kiedy jednak uruchamiam „Dzienniki gwiazdowe” orientuję się, że w mojej bibliotece wyczerpuje się bateria. Niezrażony wyciągam z plecaka kabel, na którego końcu znajduje się świeżo napełniony powerbank i w spokoju pogrążam się w Lemie, zdążając klimatyzowanym transportem na północ, ku stolicy.
Uwielbiam żyć w XXI wieku. Po prostu kocham.
lubię to
A jeszcze tak niedawno brzmiało to jak fantastyka. Niemal jak te Dzienniki ;-)
To prawda!