130. Lokalna turystyka dzięcięca
Nie trzeba być redakcją Bachora, żeby zagospodarowanie weekendu z dziećmi uznać za wyzwanie. Jeśli jeszcze ktoś chodzi na mszę, to ma półtorej godziny od razu załatwione, ale to i tak mało. Ile można oglądać Familiadę, jeść frytki albo lansować się po centrum handlowym?
Nadchodzi więc tak moment, że trzeba wyjść poza schemat i zrobić z dziećmi coś realnego.
Wprawdzie młody najbardziej lubi w tej chwili Hadfielda, sojuzy i loty w kosmos, ale Sobieski, strzelające armaty i rekonstrukcja z okazji rocznicy Wiednia też są dobrą okazją do zabawy.
Podobnie jak wyprawa na robienie zdjęć do resztek parku w sąsiedniej dzielnicy. Zobacz zdjęcia z wizyty >>
Dla Zuzy jak na razie najciekawszym obiektem był piec Hoffmana w pobliskiej opuszczonej cegielni. Naciska na kolejną wizytę, tym razem po zmroku, bo chciałaby zobaczyć mieszkające tam nietoperze. Zobacz zdjęcia z wizyty >>
Z cyklu: „znani mieszkańcy naszego miasta” wizyta „śladami Żeromskiego” na mającym 99 lat cmentarzu wojskowym. Zobacz zdjęcia z wizyty >>
No i na koniec ulubiona miejscówka Bruna, kwintesencja tęsknego Mazowsza – ruina koźlaka w Łęgu. Zobacz zdjęcia z wizyty >>
Koniec terroru frytek, koniec oglądania sklepów zoologicznych, nigdy więcej dopraszania się wolnej chwili na kawę. Urban Exploration najlepszym sposobem na zapełnienie czasu z latoroślą.