Wiatrzu w żaglach, mistrzu
Dziś mija równo 40 lat, odkąd na zachodnie morze odpłynął na zawsze John Ronald Reuel Tolkien.
Chociaż największy rozgłos przyniosła mu powieść dla dzieci „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, a następnie jej monumentalna, sześcioczęściowa kontynuacja „Władca Pierścieni”, to dziełem jego życia było stworzenie niezwykle spójnego i dopracowanego świata, jakim była Arda, wraz z jego panteonem, legendami, historią i wielkimi bohaterami, oraz ich kulturą, językiem i całym otaczającym ich dobrem. Do dziś na całym świecie pasjonaci jego niezwykłej wyobraźni potrafią mówić do siebie w Quenyi, języku elfów.
Z zawodu filolog, profesor literatury (chociaż języka polskiego nie dał rady się nauczyć biegle – pomimo polskich korzeni – bo uważał go za zbyt trudny), uznawany jest za jednego z ojców współczesnej fantastyki, a wraz z Ursulą le Guin i Robertem Howardem za jeden z trzech filarów fantasy w ogóle.
25 marca obchodzi się, również w Polsce, Dzień Czytania Tolkiena.
A dzisiaj, pośród innych rocznic i wydarzeń warto na chwilę pomyśleć o tej postaci. Bez niego, bez Bilba, Aragorna, Golluma, Hurina, bez Eru Iluvatara i Melkora, Rohirrimów, Sindarów i piratów z Umbaru – nasz świat byłby o coś uboższy.
Zdjęcie z Wikipedii.