114. Droga zimo

Zima

Uwielbiam cię, zimo droga.

Mało rzeczy brzmi piękniej, niż radosny śmiech mego syna, gdy ciągnę go na sankach. Dumny jestem, gdy widzę, jak moja córka na swoich pierwszych nartach zsuwa się po osiedlowej górce i nie wywraca.

A moja Żona wspaniale wygląda w wysokich butach, bo ma bardzo ładne nogi.

Przyznaję też otwarcie, że chwila, w której brnę po kolana w wieczornym śniegu, z dyktafonem w jednej ręce, puszką piwa w drugiej i grupą dobrych kolegów u boku jest chwilą wyjątkowo przyjemną.

Uwielbiam też widok pokrytych śniegiem sosen w parku zdrojowym, widoczny z mojej sypialni, podobnie, jak przydrożny szpaler oddzielający moją podmiejską trasę do pracy od pól; nawet, jeśli oba te widoki bywają nieco kiczowate.

Uwielbiam cię, zimo, serio i bez kitu.

Ale teraz weź już wypierdalaj, bo jest kwiecień.

Avatar photo

Bartek Biedrzycki

Autor książek, komiksów, podcastów i papierowych modeli.

You may also like...

3 komentarze

  1. Ambrose pisze:

    Piękna inwokacja. Chyba można to nazwać w ten sposób?

  1. 2013.04.15

    […] teraz jeszcze przeczytaj sobie mój niedawny wpis o zimie. Bo jego puenta pasuje do tej sytuacji […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *