88. Słowo na antenie
Tak się składa, że ja często przegapiam pewne rzeczy, przynajmniej ich sam początek, ale jak coś jest fajne, to się w to włączam w miarę szybko. Np. WWW powstało w 1993 roku, a ja już w 1997 siedziałem w tych klimatach.
I podobnie było z polskim podcastingiem, przyjmuje się, że zaczął się w roku 2005, więc miałem poślizg tylko dwa lata, kiedy w 2007 wystartowałem ze swoim B180.
Chciałbym napisać tutaj coś może sensownego i w ogóle wartego uwagi, ale chyba nie ma co za dużo liczyć.
Mogę tylko powiedzieć, że to była świetna zabawa. Nawet, mimo strasznego zmęczenia tematem w ostatnim roku działalności – bawiłem się dobrze, kiedy nagrywałem te ostatnie odcinki. Serio, poczułem znów ten dryg.
Na tyle, że postanowiłem dalej „pluć w gąbkę”. Kto wie, może nawet sam nagram kiedyś odcinek w wannie.
Żegnajcie recenzje Batmana w trzy minuty. Dziękuję za uwagę. Teraz pora na trochę radosnego pieprzenia. Zostańcie przy odbiornikach.