Karton Network
W ten piękny piątkowy poranek przyznam szczerze, że jestem podniesiony na duchu.
Wczoraj miała miejsce warszawska premiera Kartonu – świeżego pisma komiksowego. I imprezę i pismo należy uznać za udane.
Zebrała się całkiem spora ekipa, muszę przyznać, co przeczy poglądowi, jakoby stolyca była komiksowym pustkowiem. Oczywiście były to te same, znane gęby co zawsze, a 99% ludzi żegnało się słowami „To pogadamy za tydzień w Łodzi”, co świadczy o jednak niewielkich rozmiarach fandomu, ale to nic.
Jeśli chodzi o pismo – to na plus. Przyznam szczerze, że trochę bałem się pomysłu tylu serii na tak małej ilości stron i ta obawa była częściowo uzasadniona, ale tylko częściowo. Sam Karton bowiem, to mały, zgrabny, poligraficznie przyjemny zeszycik, bez zbędnych wstawek – praktycznie od okładki do okładki (i na okładkach) same komiksy.
Jest ich tam masa i większość z nich zrobili naprawdę dobrzy twórcy – doświadczeni, wyrobieni, z własnymi pomysłami na serie i własnym stylem. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Gość zagraniczny był również przyjemny.
I nawet reklamowy komiks sponsorowany był strawny – chociaż bałem się trochę casusu Operacji Samum, która jest podręcznikiem „jak nie robić placementu„.
Szkoda jedynie, że niektóre odcinki były tak krótkie – Surpiko chociażby dostał jedną stronę (za to kolorową wprawdzie); i czekaj teraz człowieku kwartał na ciąg dalszy…
Szczęściem większość serii stanowić chyba będą swobodne, samodzielne epizody, nie idea serialu jako takiego – bo boję się, że z tym byłoby krucho.
Nie mogłem się oprzeć porównaniu, że Karton, to takie Jeju-Mini. Ale to jest, według mnie, dobre porównanie. Czuć zresztą odrobinę rękę ojca Jeju w Kartonie, chociaż Jaszczu na stołku najwyższego sam będzie pewnie w jakiś sposób ciążył w tę, wypróbowaną i sprawdzoną, stronę. Tak przynajmniej mi się wydaje.
No i cieszę się, że idea prowadzenia serii w regularnym periodyku zdobywa poklask. W końcu doczekamy się może nowych, świeżych bohaterów, z którymi będziemy mogli się zaprzyjaźnić i których losy będziemy mogli śledzić w miarę regularnie i w miarę długo. Bo czekanie dwa lata na kolejny tom jakiejś serii jest denerwujące.
Do dzieła, Kartonie! Znak jakości ode mnie.
KRl pil wódke i z nikim sie nie stukał? w sensie kieliszkami psychole.