E!
Noestem.
W sumie mógłbym napisać tu parę słów, bo urlop był udany. Mała polubiła morze i fale i jakby jej pozwolić, to siedziałaby w wodzie cały dzień. Myśmy też sobie trochę odetchnęli od wielkomiejskiego i małomiasteczkowego zaduchu i było dobrze.
Nawet na DA wrzuciłem kilka zdjęć.
A potem zrobiliśmy duży remont – no, powiedzmy, taki średni, malowanie, przemeblowanie, nowe meble.
Ale w sumie napiszę tylko o jednym:
Większość nadmorskich palaczy to zwykłe chuje. Prostaki, chamy bez krztyny kultury.
Nie chodzi o to, że palą, bo to normalne. Nie przeszkadza mi, jak ktoś mi pali obok, a na dziecko raczej nie dmuchają – mają przyzwoitość.
Ale te wieprze bez szkoły kiepują w piachu na plaży.
Ja rozumiem, że na plaży palić trzeba jak wszędzie. Sam, przy naszej poprzedniej wizycie nad morzem sporo paliłem na plaży.
Ale ja, swoje pety, kiepowałem w puszcze po piwie i wyrzucałem do kosza, które co jakiś czas na tej plaży stoją.
Tymczasem, na metr kwadratowy plaży w Jelitkowie przypada mniej więcej skiepowana paczka śmierdzących petów. Jesteście zwykłym bydłem, śmieciarskim pomiotem, wrzodem na dupie tej planety. Każdy, kto swoje pety rzuca w piasek, jest prostackim kutafonem i zasługuje jedynie na bilet do Bukefali.
Tyle wam mam do powiedzenia, plażowi palacze. Palcie, normalny nałóg, ale wykażcie się podstawową odrobiną kultury – chyba, że sami uwielbiacie tarzać się w tonach kiepów.
Ja nie uwielbiam.
Zdarzało mi się. Ale po Twojej tyradzie poczułem się jak buc i nigdy więcej tak nie postąpię. Słuszne oburzenie Twe, Bartku!
No, to była tyrada, przyznaje, dość nawet agresywna, ale wiesz, ja bym jeszcze może ścierpiał – zacząłem palić mając lat 18 i nawet, jeśli teraz nie palę, to jestem bardzo wyrozumiały i tolerancyjny dla palaczy.
Ale jak mi dzieciak przy co drugim ruchu łopatką kiepa z piachu wyciąga…
A w ogóle, to jakieś buce nam rąbnęły łopatkę. Znaczy, Zuzi, nie mnie. Zostawiliśmy na noc na korytarzu, jak zawsze, razem z resztą plażowych zabawek i ktoś łopatkę podpierniczył. Ludzie są naprawdę beznadziejni chwilami.